2017-02-23
Ja to mam szczęście. Gdy wreszcie kupiłem sobie wymarzonego BlackBerry Q10, nawet nie zdążyłem się nim nacieszyć. Szybko okazało się, że nowe „Jeżynki” będą już pracować na systemie Android
BlackBerry OS 10, tak bardzo przeze mnie uwielbiany, zostaje odesłany w niebyt, by tam zdechł powolną śmiercią, zapomniany przez deweloperów i użytkowników. Mimo faktu, że wszystko tak właśnie się potoczyło, wciąż używam swojego Q10. Ale wkrótce niestety będę musiał się przesiąść na jakiegoś średniaka z Androidem. Dlaczego? W tym i kolejnym wpisie postaram się to wyjaśnić.
Po pierwsze: deweloperzy od dawna mają BB OS 10 gdzieś
Pamiętam ten dzień, jakby był wczoraj. System poinformował mnie o nowych aktualizacjach. Między innymi o aktualizacji aplikacji Facebooka. Paradoksalnie aktualizacja polegała na… usunięciu aplikacji. Co prawda ikonka pozostała, ale klikając na nią, zostaliśmy przenoszeni na Facebooka… przez systemową przeglądarkę. Fajnie, nie? Kontakty zsynchronizowane z numerami telefonów w książce telefonicznej odeszły razem z aplikacją. Koniec z powiadomieniami, koniec z Facebookiem w HUB-ie. Od tamtej pory ilekroć chcę (lub muszę) odwiedzić portal Zuckerberga, otwieram przeglądarkę, wpisuję adres… jednym słowem – dramat.
Co gorsza, inni deweloperzy również zaczęli olewać swoje aplikacje na BB OS 10. W końcu jaki jest sens grzebania w aplikacjach przeznaczonych na smartfonowego skazańca, który już czuje, jak zaciska mu się pętla wokół szyi. Smutne. Strasznie.
Po drugie: śmiech pogardy wśród znajomych
Pomyśleć, że jeszcze do niedawna posiadanie „Jeżynki” mogło budzić podziw wśród towarzystwa. Coś się… coś się zepsuło i tak tacy jak ja stanowią dzisiaj obiekt do drwin wszelkiej maści ajfonowców i innych androidowców. Kiedy myślę o BlackBerry Priv w kontekście nowego telefonu… zastanawiam się: po co właściwie? Po co mi BlackBerry na Androidzie? To tak, jakbym kupił sobie miśnieńską porcelanę po to, by pić z niej najtańsze wino z Biedronki. Z niepokojem przyglądam się forom zrzeszającym fanów BlackBerry. Nawet ci, którzy do tej pory stali murem za Jeżynkami, teraz wydają się wkurzeni. I tak, „wkurzeni” to eufemizm, bo powinienem był użyć znacznie dobitniejszego słownictwa. Wiecie, kochani, doszedłem już do takiego stadium, w którym wstydzę się wyciągać swój telefon przy ludziach. Tak, jest to pretensjonalne i godne pożałowania. Ale tak jest i nie potrafię już dłużej oszukiwać samego siebie.
współpraca: servecom.pl
Redakcja Archnews informuje, że artykuły, fotografie i komentarze publikowane są przez użytkowników "Serwisów skupionych w Grupie Kafito". Publikowane materiały i wypowiedzi są ich własnością i ich prywatnymi opiniami. Redakcja Archnews nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.
Nadesłał:
golabek.daniel@gmail.com
|
|