Auto na wodę? Po Polsce jeździ już 40 pojazdów z taką instalacją
Jan Gulak z Kielc kilka lat temu przerobił swojego Mercedesa W124 - auto zużywa 35 procent ropy i 65 procent... wody.
Pomysł pana Gulaka nie jest nowy. Już pod koniec grudnia 2005 roku uzyskał na niego patent.
- Zbiornik z deszczówką, która zawiera mniej kamienia niż zwykłą woda, umieściłem na siedzeniu pasażera. Stamtąd przechodzi rurką, która dochodzi do kolektora wydechowego. Tam zostaje ona ogrzana do około 150-160 stopni i zamienia się w parę wodną. Ona z kolei przechodzi dalej miedzianymi rurkami do kolektora ssącego i stamtąd dostaje się wprost do komory spalania – wyjaśnia budowę instalacji kielecki konstruktor.
Podczas wybuchu paliwa, dochodzi do rozbicia pary wodnej na wodór i tlen, które są wybuchową mieszaniną.
W używanym przez pomysłowego kielczanina Mercedesie W124 z 1986 roku instalacja na wodę działa już od 2003 roku. – Auto ma 2.5 litrowy silnik Diesla i przejechane ponad 600 tysięcy kilometrów, z czego 70 tysięcy „na wodzie" - dodaje.
Jan Gulak, z wykształcenia doktor prawa, próbuje zainteresować swoim wynalazkiem polskie ministerstwa, pisał list nawet do premiera Donalda Tuska. Jak na razie odzew z państwowych instytucji jest znikomy.
Nie przeszkadza to jednak zwykłym obywatelom dokonywać usprawnień w swoich autach. – Po Polsce jeździ około 40 pojazdów z instalacją mego pomysłu. Ostatnio byli chętni z Warszawy. Oprócz samochodów z silnikiem wysokoprężnym jest też kilka na benzynę, ale w tych drugich trzeba trochę poczekać, aż dobrze rozgrzeje się silnik, aby instalacja pracowała poprawnie – twierdzi Jan Gulak.
Obecnie w fazie rozruchu instalacji jest kolejne auto, którego właścicielem jest mechanik samochodowy z kieleckiego Zalesia.
Nadesłał:
Rafal
|
Wasze komentarze (1):
-
~a:g:, 2013-01-09 22:21:31
Tacy ludzie to przyszlosc dla calego swiata bo chca pomagac innym a nie czerpac z nich korzysci