Ile kosztują garnki emaliowane?
Z dawnych czasów zostały nam tylko garnki Olkusz i Światowid z Myszkowa. Poza tym – chińszczyzna, wietnamszczyzna i bengalszczyzna. Tak ponoć jest taniej. Czy rzeczywiście?
Teoria jest jasna: globalizacja prowadzi do obniżania cen towarów konsumpcyjnych w wyniku działania światowego, jednolitego rynku. W przypadku naczyń emaliowanych, czyli po prostu garnków powinno wyglądać to tak: sprowadzamy je z zagranicy, ponieważ u nas ich produkcja wychodziłaby drożej. W rezultacie firmy produkujące garnki Olkusz czy Myszków, muszą albo obniżyć koszta, albo ulec zagranicznej konkurencji. Czy jednak ceny tego rodzaju wyrobów rzeczywiście spadają?
Garnki według GUS
Główny Urząd Statystyczny publikuje dane dotyczące cen niektórych produktów konsumpcyjnych. Wśród nich są garnki i inne naczynia kuchenne. Konkretnie: garnek emaliowany o pojemności 3l oraz patelnia emaliowana wewnątrz teflonowa, średnica 24cm. Ile kosztowały w 2000 roku, ile kosztują teraz i jak to się ma do inflacji?
Jeśli wierzyć GUS w 2000 roku przeciętnie w Polsce za garnek trzeba było dać 20 zł i 46 gr. Patelnia natomiast kosztowała 36 zł 09 gr. Co jednak ważne, nie we wszystkich województwach ceny były takie same. Zanim jednak dowiemy się, jakie są różnice w cenach między regionami, spójrzmy co stało się z cenami naczyń w ciągu jedenastu lat.
Realnie coraz droższe
W 2005 roku garnek kosztował już ponad 32 zł. W 2011 – 33,7 zł. Oznacza to wzrost ceny o poważne 165 proc. Nie tylko garnki drożały. Patelnie również. Z 36 zł w 2000 roku ich cena wzrosła do 41 zł w 2005 r. i ponad 53 zł w 2011. Garnki są więc dziś o 65 proc. droższe niż jedenaście lat temu, patelnie – 49 proc.
Sama informacja o cenach niewiele nam mówi. Bo przecież koszty zakupu innych produktów mogły wzrosnąć znacznie bardziej. Wówczas moglibyśmy mówić o zbawiennym wpływie globalizacji i realnej obniżce cen takich produktów. Tyle tylko, że garnki i patelnie drożały szybciej, niż rosła inflacja. W okresie od 2000 do 2011 roku ceny towarów konsumpcyjnych zwiększyły się średnio o 41 proc. Co znaczy, że przez jedenaście lat naczynia emaliowane realnie zdrożały o 20 proc.
Opolskie królestwem drożyzny
Wróćmy do kwestii zróżnicowania cen w regionach. Jeżeli chodzi o garnki, w 2000 roku najtaniej było w województwie podkarpackim. Ceny były tam o 17 proc. niższe niż w całej Polsce. W porównaniu z najdroższym województwem – podlaskim, różnica była jeszcze większa. W okolicach Białegostoku garnek kosztował w 2000 roku o 20 proc. więcej niż wynosiła średnia cena dla Polski. Wzrost cen wyniósł tam w latach 2000-2011 aż 160 proc.
A jak było w 2011 roku? Otóż najdroższe garnki można było kupić w opolskim – ich cena wynosiła ponad 136 proc. średniej krajowej. Warto dodać, że na Opolszczyźnie jeszcze w 2005 r. naczynia kosztowały poniżej przeciętnej. Najtaniej było na Podkarpaciu i w świętokrzyskim. Warto dodać, że województwo śląskie, gdzie znajduje się Myszków plasowało się w środku stawki, zarówno w 2000 jak i w 2011 roku osiągając ceny na poziomie 106-107 proc. średnich krajowych.
Czy można powiedzieć, że globalizacja nie działa w przypadku naczyń kuchennych? Z pewnością na tym poziomie znajomości sprawy byłoby to stwierdzenie przedwczesne. A jednak coś jest na rzeczy – w końcu zamiast tanieć, drożeje.
Nadesłał:
Hassel Von Hoff
|